W czasie Warsztatów Archeologii Eksperymentalnej odbyły się warsztaty wypału dziegciu metodą garnczkową, dwunaczyniową. Naszym celem było przeprowadzenie dwóch wypałów, z wykorzystaniem naczyń z epoki wczesnego średniowiecza: dwa kubki o pojemności 0.75 litra, garnek z otworami w dnie o pojemności około 3 litrów i dzban o pojemności 2 litrów.
Do wypału przygotowaliśmy szczapy drzew iglastych i brzozę.
Glina wykorzystywana do uszczelniania i polepy została schudzona piaskiem i suszonym końskim łajnem.
Rozpoczęliśmy od wykopania dołu paleniskowego o średnicy 90 cm i głębokości 60 cm. Do tego celu wykorzystaliśmy łopatę wiązową z okuciem do przecinania darni i brzozową szuflę do wybierania ziemi.
Dzban z otworami w dnie napełniliśmy korą brzozową, zamknęliśmy płytką glinianą miseczką i ustawiliśmy na kubku, do którego miał spływać dziegieć. Cały zestaw naczyń związaliśmy sznurkiem lnianym. Robimy to w celu ustabilizowania i ułatwienia sobie robienia polepy.
Garnki oblepione schudzoną gliną pozostawiliśmy do wyschnięcia a pozostały czas wykorzystaliśmy do rąbania i szczepienia drzewa. Wykonaliśmy również kilka niedużych pochodni w celu lepszej kontroli płomienia podczas wypału.
Następnego dnia, rozpoczęliśmy wypał. W pierwszej kolejności wykorzystując pochodnie, dosuszyliśmy oblepiony zestaw naczyń. Z biegiem czasu podnosiliśmy temperaturę wypału aż do równomiernego pierścienia ognia.
Wykorzystując olej i wodę do kontroli płomienia stopniowo podnosiliśmy temperaturę wypału. Nie robiliśmy pomiarów temperatury. Maksymalną temperaturę utrzymywaliśmy około 3 godzin. Po tym czasie, pozostawiliśmy wypał do wygaśnięcia. Pod koniec wypału pojawiły się trzy nieduże pęknięcia w dolnej części naczynia i jedno po obwodzie przy miseczce.
Następnego dnia wyjęliśmy ostudzone „jajo”. Ostrożnie rozbiliśmy polepę, która okazała się zwarta i twarda. Lniany sznurek zwęglił się i nie trzymał już naczyń razem. Zdjęliśmy miseczkę by ocenić wkład. Kora brzozowa zmieniła się w lekką zgorzel, wyglądem przypominającą koks. Przy dnie zgorzel była cięższa, jakby nasączona dziegciem.
W naczyniu zbiorczym znajdował się dziegieć, około 150 mililitrów. Zauważyliśmy też nieco wody.
Wypał się udał i był obfity.
Następny wypał był inny.
Naczynie o pojemności 2 litrów miało zostać wypełnione resztkami po wcześniejszych wypałach, które wg mojej oceny miały w sobie dziegieć i uzupełnione łuczyną sosnową. W otworze wykonaliśmy kratkę z gałązek ze świeżej wierzby. Miała ona uchronić wkład przed wypadnięciem.
Kubek umieściliśmy w oczyszczonym po poprzednim wypale dole.
Garnek odwróciliśmy do góry dnem i postawiliśmy w taki sposób by dziegieć spływał po ściankach do wnętrza kubka.
Schudzoną gliną oblepiliśmy tylko szczelinę, a garnek posmarowaliśmy cienką warstwą gliny w celu jego ochrony przed skokami temperatury. Całość pozostawiliśmy do osuszenia.
Kiedy woda odparowała, a glina wstępnie stwardniała rozpoczęliśmy wypał. Całość przebiegała podobnie, zgodnie z naszą wiedzą i praktyką.
W takcie wypału w dolnej części polepa pękła, tak, że widoczny był płomień spalania gazów z wnętrza. W celu ochrony zawartości obsypaliśmy garnek dookoła ziemią do wysokości 1/3 garnka. Dokończyliśmy wypał.
Drugi wypał był prowadzony z wykorzystaniem suchego drzewa brzozowego.
Drugi wypał otwierany był w dole paleniskowym. Stopniowo odkopywaliśmy zawartość i zdejmowaliśmy kolejne naczynia i kawałki polepy. Kubek w dole zawierał dużą ilość dziegciu, około 180 ml, ale wkład nie spalił się do końca, wciąż pozostawało w garnku sporo nie spalonych kawałków smolistej sosny, Wierzba się zwęgliła. Resztki poprzednich wypałów stały się lżejsze.
Podczas przeprowadzonych warsztatów nie pękło nam żadne naczynie, i cała ceramika nadaje się do ponownego użycia.
Jestem bardzo zadowolony z rezultatów. Eksperyment polegający na wypaleniu pozostałości po poprzednich wypałach ukazał nam zasadność takiego działania.
Kontrola płomienia z wykorzystaniem wody i oleju okazała się bardzo skuteczna, ponieważ ceramika, która nie służy do gotowania i nie jest zbyt odporna na różnicę temperatur wytrzymała z powodzeniem.
Można zatem założyć, że stare, skruszone, zapleśniałe lub brudne naczynia otrzymywały „drugie życie” u dziegciarza.
Mariusz Konieczny
foto: Rekografia
Warsztaty Archeologii Eksperymentalnej – wydarzenie dofinansowane przez Województwo Zachodniopomorskie